Cześć :) Dziś jest u mnie przyjazna pogoda, co mnie bardzo cieszy, słońce grzeje, a temperatura nieco wzrosła. Przedstawiam Wam moją pielęgnację. Pod każdym produktem napiszę co o nim myślę. A więc zaczynam:
Wazelinę o smaku poziomkowym mam już od długiego czasu i pisałam o niej tutaj
klik . Ma dobre działanie, nawilża i nadaje subtelny różowy kolor, który szybko się zlizuje. Lubię ją, ale nie wiem czy kupię ponownie. Zawsze kuszą mnie jakieś nowości, a poprzednio używałam balsamu do ust Tisane. Zimą chyba do niego powrócę.
O tym kremie także już wcześniej wspominałam tutaj
klik. Bardzo go lubię, ale ostatnio kusi mnie krem, o którym pisała berrymess
TU. Mixa to nowa firma na polskim rynku, produkt kupiłam w ciemno i mnie zachwycił. Nawilża, matuje na jakiś czas i nie zakleja skóry tłustą powłoką. Polecam go cerom normalnym i mieszanym. Nie wiem czy na zimę nie wybiorę czegoś mocniejszego, ale latem sprawdzał się idealnie i jest moim ulubieńcem.
Krem Isana o zapachu pomarańczy jest tłusty, ale bez parabenów, silikonów itp. Mocno nawilża i ładnie pachnie. Pierwszy raz spróbowałam go od przyjaciółki. Lubię zmieniać kremy do rąk, ale myślę, że ten długo mi posłuży i zapobiegnie ściągniętej skórze, a także ochroni od zimna (w jakimś stopniu, bo rękawiczki robią to lepiej :)). Polecam ten produkt, w promocji kupiłam go za 3,49zł w Rossmanie.
Balsam do ciała Dove ma rozświetlające, złote drobinki. Na całe szczęście nie jest to brokat tak jak w przypadku brązującego masła do ciała z Bielendy ze złotą perłą. Tutaj jest to drobny pyłek, który rozświetla skórę (jeśli macie typ urody lato lub zima to polecam poszukać czegoś ze srebrnymi drobinkami, chyba Soraya ma takie produkty w ofercie :)). Balsam nawilża, ale przeciętnie. Latem w zupełności mi wystarczał i jest wydajny. Także polecam.
Tutaj produkt cięższego kalibru :D Oliwka świetnie nawilża, przez 2 dni od aplikacji, skóra nie potrzebuje dodatkowej dawki natłuszczenia, co nie znaczy, że się lepi. Owszem po aplikacji skóra jest lepka, co nie każdemu może się podobać, ale nie tłuści pościeli (stosują na noc), a rano jest już ok. Ten produkt to mój must have jesienią i zimą. Nie zawiera parafiny, która powoduje u mnie "zapychanie skóry", co inaczej nazywa się rogowacenie około mieszkowe. Nie pojawiają mi się już brzydkie wypryski na ciele. Gorąco polecam tą oliwkę, bo nie uczula i jest świetna w nawilżaniu skóry. :)
Olej kokosowy także jest moim ulubieńcem, o wiele szybciej się wchłania, nie pozostawia tak długo lepkiej warstwy, jednak chyba troszkę zakleja moją skórę, po pojawiają się drobne krostki. Bardzo dobrze radzi sobie za to z podrażnieniami, zmiękcza uszkodzoną skórę, działa świetnie na włosy (olejowanie). Też polecam.
Balsam do ciała po depilacji Joanna z wyciągiem z rumianku ma opóźniać odrost włosa i faktycznie tak jest. Nie jest to może duża różnica, ale zamiast rano mieć maciupeńkie włoski (używam maszynki), skóra nadal jest gładka i włosy odrastają wolniej niż zwykle. Gdy posmaruję tym produktem nogi, nie mam podrażnień, a skóra jest nawilżona. Zobaczę jak sprawdzi się po depilacji woskiem, gdyż zakupiłam plastry tej samej firmy. :) Również polecam, gdyż balsam ten jest bardzo wydajny.
To na tyle. Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca oraz coś z wyżej wymienionych rzeczy Wam się spodoba. Być może ktoś odkrył receptę na swoje problemy. :) Zapraszam do komentowania.
Do napisania! ♥