W internecie aż roi się od wpadek producentów:
Wracając do mojego ostatniego odkrycia: byłam w jednej z drogerii na R, napis czerwony, jakiś renifer/jeleń jako symbol, każdy ją zna, ale nie będę podawać nazwy. Same się domyślcie :) Jakiś ponad tydzień temu wybierałam sobie tusz do rzęs na mikołajki. Wybrałam Astor Lovley Doll. Kosztowała 37,99. Wczoraj kosztowała 27,99, co cóż nie mam szczęścia do promocji (pomyślałam). Wtedy gdy kupowałam swoją mascarę był jeszcze zestaw (nad którym się zastanawiałam) też z Astora - mascara Seduction Code Curve (różowe opakowanie) + eyeliner za uwaga: 29,99zł. Zgadnijcie jaka cena była wczoraj...
•
•
•
•
•
•
•
•
59,99zł i wielki napis PROMOCJA
Szczerze mówiąc to się wkurzyłam. Po moim komentarzu na ten widok jedna z kobiet stojących obok zrezygnowała z zakupu i powiedziała swojej osobie towarzyszącej, że tak to jest z promocjami i kupi coś sobie gdy ceny wrócą do normy. Nie twierdzę, że nie można skorzystać z okazji i nic nie upolować. Nadal były niektóre zestawy kosmetyków w niższych cenach, a inne jak ten, który mnie oburzył w cenach podniesionych aż o 100%. Zawiodłam się na tej drogerii, nigdy nie sądziłam, że aż tak robią ludzi w przysłowiowego "balona".
Czy spotkało Was niemiłe rozczarowanie w promocyjnym, przedświątecznym szale? Dajcie znać jakie mieliście przygody ze zniżkami i jaka była Wasza największa promocjowa porażka oraz co jest łupem życia :)
Pozdrawiam gorąco i życzę miłego komentowania poprzez Google+ ☺
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz. Wszystkie wywołują uśmiech na mojej twarzy. :) Zaglądam do komentujących.
Pozdrawiam, coconutsbeauty ♥