Strony

28 sierpnia 2014

Wybór koloru do wnętrza.

Hej. Dziś zupełnie odmienny post. Postanowiłam zmienić kolor ścian w moim pokoju. Moje wnętrze było gruntownie zmienione gdy szłam do podstawówki, cóż teraz idę na 2 rok studiów i potrzebuję zmian. :) Wiele osób komplementuje moje ściany, ale nic nie trwa wiecznie.

Tak wygląda jej kawałek:
Przyznam, że zdjęcie średnio wyszło. Ściana ma kolor bardziej nasycony i niebieski w takim typowym odcieniu mocnego błękitu (coś jak niebo). 

Z jednej strony przywiązuję się do wnętrz, kolorów. Mam dużo wspomnień, ale z drugiej strony zmiany są potrzebne. Długo myślałam nad kolorem i początkowo miałam pomysł na fiolety i szarości, kilka tygodni później moją głowę napadły kolory żółte, ale jasne. Od ponad miesiąca mam koncepcję na beże. Okna są południowe więc w ciągu dnia pokój jest nasłoneczniony. W ten sposób wykluczyłam wszystkie ciepłe kolory, które by potęgowały uczucie ciepła, co latem nie jest fajne i mdlą mnie takie pomieszczenia. Moje meble są w kolorze średnio jasnego drewna i są połączone ze seledynowym kolorem (dokładnie takie). Nowa kanapa będzie siwa. Zasłony mam ciemno brązowe, a dodatki dominują w kolorze fioletu i fuksji. Przeglądałam katalogi z kolorami farb i kilka z nich wpadło mi w oko. Tu akurat katalog Śnieżki 2013. 


Tak się prezentuje kolor 511 (obstawiam, że jest on za telewizorem), który jest moim faworytem:

http://www.sniezka.pl/_cache/colorsinspire/890-0/trendy_2013_zdjecia_walek22u.jpg 

Najlepiej jeśli mamy dostęp do próbników farb, które nie kosztują dużo. W sklepie gdzie ja oglądałam kolory z tej firmy i tych pozostałych popularnych - próbników nie było. Pomocne są za to "duże kwadraty" pomalowane na jakiś kolor. Na tym małym prostokąciku przy cenie kolor wydaje się inny niż na dużej powierzchni. Dam Wam znać gdy jakaś decyzja już zapadnie. :) Znalazłam pewien cytat w internecie, który dość dobrze mnie opisuje:

Jeśli we wnętrzu, w którym najczęściej przebywasz, dominują beże lub brązy, prawdopodobnie jesteś osobą, która poszukuje spokoju, harmonii i stabilizacji.

Tak!

Piszcie w komentarzach co sądzicie o moim wyborze, może podsuniecie mi pomysł na inny kolor. Chętnie posłucham też opinii na temat różnych farb. 


22 sierpnia 2014

Maseczka dotleniająca Ziaja

Witajcie, dziś u mnie wręcz pozytywna pogoda. Nie brakuje słońca i jest dość ciepło. :) Dobra energia panująca dookoła mnie sprawiła, że dziś kolejny post! Kilkanaście dni temu zauważyłam z sklepie Ziaja nowość. Maseczka dotleniająca z czerwoną glinką kosztowała 1,49zł więc nie mogłam się oprzeć i kupiłam. Nadaje się do każdej cery.



Po 1 użyciu jestem w stanie powiedzieć o efektach bo są naprawdę fajne! Moja skóra na twarzy po zastosowaniu tej maski była niesamowicie miękka, nawilżona, gładka, odżywiona. Podobnie działa maseczka regenerująca z tej samej firmy. Jeśli znów poczuję, że moja skóra jest sucha na policzkach lub wokół nosa to na pewno zakupię ją ponownie!

Szkoda, że nikt z pracowników firmy Ziaja nie wpadł na pomysł, aby maseczki sprzedawać w np. tubkach. Gdyby stosować się do zaleceń to nasze domowe SPA kosztuje (w użyciu 3x w tygodniu):
  • na tydzień: 4,47zł
  • na miesiąc: 17,88zł
  • na rok: 214,56zł
Niby nie drogo, ale wolałabym dać 15zł za tubkę i używać jej przez 3 miesiące, a nie robić zapasy w saszetkach. To moja skromna uwaga. :) Dodam jeszcze, że tą firmę nadal bardzo lubię za ceny dużych i mniejszych kosmetyków!

21 sierpnia 2014

Matujący puder sypki Hean

Cześć! Czy tylko u mnie pogoda jest typowo jesienna? Cały dzień pada deszcz i temperatura wynosi 13 st. C. Powiem szczerze, że nie naładowałam się jeszcze energią jaką daje mi słońce. Uważam, że jest coś w tym, że ludzie żyjący w słonecznym klimacie mają lepszy humor i częściej się śmieją, są bardziej zrelaksowani. Mi dziś uśmiechu nie zabrakło, ale czuję się senna przy takiej pogodzie. Też tak macie?

Od około 2 tygodni używam pudru matującego Hean i przyszedł czas, żeby Wam o nim opowiedzieć. Mam już wyrobione zdanie na temat tego produktu i uważam, że powinnyście się czegoś o nim dowiedzieć.

(odbijam się w zakrętce, nie ma to jak miętowa i ciepła bluza :D)

Już ponad rok temu miałam przygodę z pudrem sypkim, potem powróciłam do tych prasowanych. Wszystko było w porządku oprócz tego, że strasznie szybko się kończyły! Przy stosowaniu gąbeczki wystarczały na ponad miesiąc, a przy pędzlu na jakieś 3tygodnie. Pudru używam na całą twarz w oczywiście cienkiej, normalnej warstwie, ale osoby, które tylko lekko utrwalają nim strefę T lub makijaż będą zużywać puder prasowany w 2msc a nawet dłużej. :)

Puder znajduje się w słoiczku i jest załączona do niego gąbeczka, która "zjada" puder więc wolę do aplikacji używać pędzla. 




Posiadam kolor 02 naturalny i jestem z niego zadowolona. To naprawdę jasny odcień wpadający w żółte tony. Nie ciemnieje na twarzy, matuje na dłużej niż inne moje dotychczasowe pudry. Przy mojej mieszanej skórze z bardzo tłustą strefą T, mat jest śmiało przez 4h. Jeśli komuś skóra przetłuszcza się średnio to efekt na pewno będzie jeszcze lepszy. Zaznaczę, że mat nie jest płaski, bo puder daje wykończenie satynowe. Niedoskonałości kryje w sposób lekki do średniego w zależności jak go nałożymy, jeśli wklepiemy odrobinkę w czerwony punkcik to zakryje go całkiem przyzwoicie. Na twarzy trzyma się całkiem dobrze. Uważam, że jego duży minus to to, że jest trudno dostępny. Ja znalazłam go w sklepiku z kosmetykami i artykułami z zakresu gospodarstwa domowego. Kosztował 14zł a zawiera 20g! To naprawdę niewiele za taką gramaturę! Na zakończenie dodam jeszcze, że nie zauważyłam, aby powodował nowe wypryski. Jest neutralny dla mojej skóry. Polecam!

P.S. Dziś przygotuję sobie tonik z tajemniczym składnikiem, który każda z nas ma w swojej kuchni. Napiszę o nim za co najmniej 10 dni, żeby stwierdzić czy działa.


13 sierpnia 2014

Casting creme gloss - Czekolada 535.

Witajcie! :) Dziś post, w którym wystąpiła gościnnie moja mama. Ja nie farbuję swoich włosów, ale mama często sięga po szamponetki. Namówiłam ją, żeby kupiła sobie farbę zmywalną do 28 myć. Wybrałyśmy kolor, który wygląda naturalnie i ma ciepłą tonację. Jeśli jesteście zainteresowane jakie jest nasze zdanie na temat farby Casting creme gloss to zapraszam! :)

http://www.bdsklep.pl/gfx/600x600/3600521188965-l-oreal-casting-creme-gloss-czekolada-535.jpg
źródło




Nie wiem czy nadal trwa akcja promocyjna, ale w Tesco było -30% na produkty do koloryzacji włosów, więc jeśli planujecie coś kupić to mam nadzieję, że skorzystacie.

Zapach: Farba nie zawiera amoniaku, podczas gdy ja farbowałam mamie włosy czułam tylko lekko chemiczną woń, ale nie była ona intensywna
Łatwość przygotowania: Ulotka jest prosta i czytelna. Bardzo łatwo wszystko odpowiednio wymieszać. Pudełko zawiera 4 elementy. Informacje dotyczą także czasu trzymania farby w 2 wariantach: A (włosy niefarbowane przez 3 msc. lub naturalne) i B (włosy farbowane w ciągu ostatnich 3 msc.). Pojemnik, w którym znajduje się farba wymieszana z mleczkiem utleniającym ma aplikator, więc łatwo rozprowadzić mieszankę na włosach. Ja jestem "świeża" w temacie farbowania włosów i poradziłam sobie naprawdę dobrze. Odżywka po farbowaniu ładnie nawilża i wygładza włosy, a jest jej naprawdę sporo więc można użyć jeszcze 2 albo 3 razy.
Efekt:  Kolor wyszedł ładny i bardzo zbliżony do tego na pudełku. Nie zauważyłyśmy nierówności w kolorze. Miejscami włosy mają złote refleksy, ale to może przez to, że przed farbowaniem nie były w 1 kolorze.


Po lewej widzicie efekt PRZED, a po prawej PO. Według mnie zmiana jest korzystna. :) Piszcie w komentarzach co sądzicie. 


06 sierpnia 2014

Jak ułatwić sobie życie - 7 trików.

Na początku chciałabym Was przeprosić, że nie ma mnie zbyt często na blogu. Codziennie staram się korzystać z tego, że są wakacje i mam wolne. Dzień wykorzystuję w miarę produktywnie. Oczywiście blogowanie to także moje hobby, ale mam również inne, na które normalnie nie mam czasu. Myślę, że mnie zrozumiecie. Nie rezygnuję z pisania postów, ale nie będą się one pojawiały kilka razy w tygodniu.

Dziś mam dla Was 7 trików, które ułatwiają mi życie i ułatwią też Wam! Są to niby drobnostki, ale sprawiają, że oszczędzamy czas, miejsce i energię. ☺

Ozdobne pudełka pozwalają zaoszczędzić miejsce. Ja trzymam w nich:
♦ moją kolekcję lakierów, a mała to ona nie jest
♦ maści, miniaturki perfum, próbki
♦ kolekcję kamyków
♦ kosmetyki
♦ biżuterię
oraz inne przedmioty, które normalnie stałyby porozrzucane po półkach. Osobiście wolę patrzeć na ładne, małe pudełko. Oprócz walorów estetycznych pojemniki mają też walory praktyczne. Przy sprzątaniu nie wycieramy z kurzu wszystkiego z osobna tylko z 1 przedmiotu.

Jak już jesteśmy przy oszczędności miejsca to warto rozważyć zakup worków próżniowych. Sama mam ich kilka w domu i świetnie mieszczą zimową pierzynę, pościel, zimowe kurtki i ubrania na inny sezon. Używanie takich worków jest banalnie proste: najpierw wkładamy do środka jakieś ubrania/kołdry, zasuwamy worek i odsysamy powietrze odkurzaczem i zakręcamy. Koszt ich zakupu jest równie niewielki, są dostępne stacjonarnie w sklepach oraz można je kupić przez internet. Dodatkowo worki chronią materiały przed molami i zapachami.
Sama nie mam takich karteczek, ale informacje zapisuję na takich zwykłych, małych i kolorowych. Gdy mam natłok różnych spraw na głowie to lubię sobie wszystko zapisać i potem wyrzucać karteczkę z tym co już jest nieaktualne. Krótką listę zakupów mam w głowie, ale gdy robi się pokaźna to wolę spojrzeć na kartkę papieru i odhaczać produkty. Tak samo jest w przypadku gdy ktoś mnie o coś prosi, szczególnie przed sesją muszę wszystko zapisać, bo inaczej nie pamiętam komu mam dać/oddać notatki i skrypty, a jest tego sporo. :) Lepiej coś po prostu zapisać niż wszystko pomieszać. 
Jeśli chodzi o terminy to polecam kalendarze. Nie ma znaczenia czy jest on stojący, wiszący, w twardej oprawce. Przyznam się, że nie zaglądam regularnie do takiego w formie książki. Dużo bardziej wolę stojący na biurku. Przed komputerem spędzam dużo czasu, a moje oko zawsze na niego zerknie. W ten sposób ważne terminy mam w zasięgu wzroku.
Chyba każdemu plączą się słuchawki. Nie ważne czy schowam je zwinięte czy potargane, z torebki/szuflady zawsze wyjmuję poplątane z supełkami. Na ten złośliwy przedmiot martwy polecam żabkę do włosów. Wystarczy owinąć kilka razy słuchawki na dłoni, a następnie spiąć obręcz żabką. Nie dość, że bez trudu je rozplączemy, to jeszcze mamy pod ręką małą spinkę do włosów. Genialne!
Ten pomysł podpatrzyłam u mojego chłopaka i wprowadzę go do swojego życia. U mnie dokumenty mieszkają w teczkach. A teczek jest kilkanaście. Tu dokumenty ze szkoły, tu związane ze zdrowiem, tu z telefonem. Wszystko przewraca mi się na półce, a gdy muszę coś znaleźć to zajmuje mi to kilka minut. Nie wpadłam wcześniej na to, że przecież wystarczy włożyć wszystko do segregatora, oczywiście każdy dokument w osobnej koszulce. Na koszulkę można coś nakleić, np. "kopia xyz". Dużo szybciej i prościej sięgnąć do segregatora i wyjąć odpowiedni dokument niż grzebać w innych papierach. 
Póki się ich nie wypróbuje to się nie wie jak są pomocne! Kilka lat temu podarowałam mojej mamie silikonową szpatułkę do wykładania ciasta.  Wystarczy przejechać wokół ścianek miski i cała masa pięknie wylewa się do blachy. Nie trzeba dużo machać łyżką. Tak samo jest w przypadku silikonowych foremek. Upieczone ciastka bez trudu odchodzą od formy i nic nie jest brzydko nadszarpane.

To już wszystkie moje sposoby na ułatwienie sobie życia. Znałyście je? Czy może czymś Was zaskoczyłam, podsunęłam jakiś pomysł? Dajcie mi znać o swoich trikach. :*